O motywacji …
O motywacji, czyli wewnętrznej sile, która pcha człowieka do zmian
Motywacja to wewnętrzna siła, która jest potrzebna ludziom na każdym etapie życia. Jedni jej bez przerwy poszukają, inni mają ją wpisaną w swoje życie. Motywacja niewątpliwie to stan duszy i ciała, który pcha człowieka to pewnych zmian. Zmian na lepsze, zmian dla siebie, dla innych, ale zawsze zmian. Mając wyobraźnię możemy z wizualizować cel, na którym nam zależy. I tak jadąc za granicę, nie znając angielskiego mamy motywację, by podszkolić się ze słownictwa danego języka. W sytuacji nagłej i niespodziewanej choroby mamy motywację, by walczyć i wygrać z nią. A kiedy zbliża się lato, mamy motywację, aby coś zrobić ze swoim dotychczasowym żywieniem. Ja na przykład mam motywację, aby ciągle się uczyć nowych rzeczy, pracując jako dietetyk. Więc jak widzicie, wystarczy tylko postawić sobie cel. Dlaczego więc zatem wielu z nas ma przysłowiowy słomiany zapał? Dlaczego jesteśmy tak niekonsekwentni w tym co robimy?
W temacie diety codziennie spotykam się, że stwierdzeniem wśród pacjentów, że część z nich potrzebuje kogoś, kto spojrzy na nich jak nauczyciel na ucznia i niejako oceni za wykonaną pracę. Tym bardziej cieszę się kiedy spotkania z dietetykiem stanowią dla nich taką motywację. Fakt, że „gdzieś” trzeba przyjść, pokazać swoje osiągnięcia, trochę się wyspowiadać daje ludziom pozytywnego kopa. Fakt, że zostaną pochwaleni, za to co wspólnie wypracowaliśmy – dodaje im skrzydeł. Pacjent i dietetyk to team, który ma się uzupełniać. To napędowa siła, która potrafi zdziałać wiele… Jednak dietetyk to nadal tylko opiekun pacjenta, a nie cudotwórca. Kto z nas, specjalistów żywienia nie chciałby pomóc swoim wszystkim pacjentom. Dawniej, kiedy jeszcze zaczynałam swoją karierę zawodową, każdą porażkę pacjenta, traktowałam, jaki swoją porażkę. Dziś wiem, po prostu, że są pacjenci, którym pomoc się nie da. I choćbym stanęła na głowie, przygotowała jadłospis najlepiej i najdoskonalej jakby tego sobie życzyli to i tak nic nie zmieni. Jeśli osoba borykająca się permanentnie z nadwagą lub otyłością nie nabierze tej dojrzałości, że tu i teraz jest w końcu moment w moim życiu, kiedy mam dosyć tego jak wyglądam, jak się czuje, to szczere chęci dietetyka nie pomogą. Pacjent zawsze znajdzie powód, dla którego nie będzie w stanie wytrwać na diecie. Zima – bo mniej warzyw, owoców, święta BN; lata – bo urlopy, grille, spotkania, długie weekendy. Nigdy nie będzie dobrego momentu. Ale jeśli mamy wyobraźnię, cel, który widzimy przed oczami i bezwzględnie się go trzymamy to zrobimy to co chcemy.
Pamiętajcie, że nasz organizm jest w stanie dźwigać wiele. Ale jak każdy „sprzęt” też może się popsuć. Jeśli zawczasu sobie nie pomożemy, w przyszłości będzie tylko gorzej. Wówczas będziemy już niejako zmuszeni do pewnych korekt w diecie. A czy nie prościej dokonywać zmian stopniowo bez „duszy na ramieniu” i przeświadczenia, że oto mogę, a nie muszę?
Opublikowano 26 Maja 2017,
Autor: Monika Papuga Sobczak